Zdjęcia z pierwszej sesji z Mariuszem, lub, jak kto woli, z dnia kiedy prześladował nas pech. Pierwsza lokacja plenerowa - trafiamy na interwencję Straży Miejskiej, druga - pusty zazwyczaj plac zastawiony samochodami. Potem było już z górki. Przynajmniej do czasu, gdy Mariusz rozbił sobie głowę. Ale jako prawdziwie zaangażowana jednostka zatamował jeno krwawienie i zgłosił dalszą gotowość do pracy. Byłem pełny podziwu. A oto efekty naszej współpracy:
|
NWJ |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz