Solarigrafia to bardzo ciekawa technika fotograficzna –
łączy ideę camera obscura, czyli
najprostszego aparatu otworkowego, z nowoczesnością reprezentowaną przez
dzisiejsze papiery światłoczułe. I została wymyślona przed dwóch Polaków. Duma
narodowa, hell yeah!
A o co w tym w ogóle chodzi? Idea jest dość prosta – papier
fotograficzny po odpowiednio długim wystawieniu na działanie słońca samoczynnie
ciemnieje. Gdy załadujemy taki papier do aparatu otworkowego i dodamy
ekstremalnie długi czas naświetlania (dni, tygodnie, lata), w efekcie otrzymamy
obraz negatywowy.
Ale właściwie na to co komu tak długa ekspozycja? Odpowiedź
zawiera się już z samej nazwie tej techniki. Najciekawszym elementem obrazu
solarigraficznego jest ruch słońca na niebie, na zdjęciach ukazany jako jasna
linia. Im więcej słonecznych dni w trakcie naświetlania, tym więcej
linii. Niesamowite wrażenie robią zdjęcia naświetlane od przesilenia
słonecznego do przesilenia słonecznego, pokazujące jak różną drogę pokonuje na
niebie słońce w różnych okresach roku.
Do spróbowania swoich sił z tą techniką zmotywowała mnie
okładka albumy zespołu Black Tundra na której znajduje się piękna solarigrafia Marcina Kulikowskiego.
Moja przygoda rozpoczęła się dość skromnie: kamerę wykonałem
z pojemniczka po negatywie, blaszkę z dziurką pozyskałem rozcinając pustą
puszkę, jako materiał światłoczuły wykorzystałem stary papier Fotonbrom, który
akurat miałem w domu, kadrem był widok z balkonu na drzewo, które bardzo lubię,
a czas naświetlania wyniósł około tygodnia.
Efekty okazały się być lepsze niż się spodziewałem i gorsze
niż miałem nadzieję. Bo prawdę powiedziawszy spodziewałem się, że ze zdjęcia
nic nie wyjdzie. A jednak widoczne są na nim piękne linie nakreślone przez
słońce i zarys drzew. Miałem jednak nadzieję na uchwycenie znacznie
dokładniejszego krajobrazu. Podejrzewam, że głównym winowajcą był użyty papier
i mój brak doświadczenia.
Postanowiłem się nie poddawać i zawiesiłem kolejną puszkę.
Tym razem większą i załadowaną innym papierem. Zdejmę ją za tydzień, może dwa i
zobaczę co się naświetliło.
Pozostaje jeszcze jedna kwestia wymagająca omówienia. Co
zrobić z obrazem negatywowym wyjętym z kamery? Obraz ten nie jest ukryty, nie
wymaga żadnej kąpieli chemicznej, co więcej chemia fotograficzna mogłaby mu
tylko zaszkodzić. Zdjęcie należy zeskanować i odwrócić cyfrowo, papier cały
czas podatny jest na działanie światła i może ciemnieć, należy więc schować go
w światłoszczelnym pudełku, aby móc się nim cieszyć dłużej.