Lubię gryzonie. Nie potrafię do końca wytłumaczyć dlaczego. Może to przez czarne, paciorkowate oczy albo białe, puchate brzuszki. Tak czy inaczej, fakt pozostaje faktem, a jesień to idealna pora na zaprzyjaźnienie się w kilkoma wiewiórkami. W tym celu pozyskaliśmy solidną garść orzechów i udaliśmy się do pobliskiego parku, gdzie w "wiewiórkowej alejce" mieliśmy nadzieję spotkać kilka z tych sympatycznych zwierzaków.
Rzeczywistość przerosła moje najśmielsze oczekiwania - kolorowe, jesienne liście zachwycały, a gryzoni, nie dość że było sporo, to jeszcze chciały się zaprzyjaźniać zwrotnie.
Innymi słowy: mój przepis na udane popołudnie
Tytuł znów zawiera aliterację. Oby nie weszło mi to w nawyk.